Kiedyś oglądałam polski o dziwo dobry film pt. "Wszystko będzie dobrze". Swoją drogą - polecam!
Młody chłopiec wspierał dorosłego nauczyciela wychowania fizycznego w zerwaniu z nałogiem, ten odwdzięczał mu się wsparciem w pielgrzymce w której mały chciał zawarł układ z Matką Boską o zdrowie matki.
Mały mówił że jeśli nie potrafimy opanować już reackji swoje ciała trzeba je mocno zmęczyć.
Ja dzisiaj tak postąpiłam - postanowiłam odreagować. Pograłam w piłkę, wziełam się za drobną robótkę, wsadziłam rower między nogi i hen przed siebie!
Zabrałam mojego psa który pod koniec spaceru na swoim długim sapiącym języku miał napisane: "nie męcz mnie już!"
Pomogło, przynajmniej chociaż troszke, a jeśli nie to miałamm chwilę żeby zobaczyć jak się pięknie zazieleniło. Sami zobaczcie!
To moja ulubiona trasa rowerowa, prowadzi do wigwamu, aleji brzozowej i mojego ulubionego gaju ^_^
Czuję że pomału się podnoszę, a przynajmniej uświadamiam sobie, że nikt mi dziś nie pomoże, więc pomagam sobie sama :)
To piszę ja - "żaba"
z pamiętnika adehadowca :)
OdpowiedzUsuń