środa, 12 maja 2010

dłuuuuży się


Czas się dłuży... nuda, codzienność tęskno za weekendem, już planuje następny :)
U takich ludzi jak ja mogłoby nie być wtorków, środy i czwartku - spotyka się tylko te same osoby, ułożone, życiowe, zaradne, praktyczne, niewrażliwe, nudne.
Nie tak dawno zaintrygował mnie tekst już nie pamiętam kogo: "Kiedyś piłem po to, żeby utopić smutki, później - jebane - nauczyły się pływać."
Boję się, żeby mnie to kiedyś nie spotkało.
Mnie - osobę nieodporną na pokusy z zawahaniami nastrojów równym lawinom w Alpach...
Mam jakieś wyrzuty sumienia, że nie potrafię żyć zgodnie z tym co by na ten moment wypadało, zawsze Malwina musi mieć swoje odmienne jedynie słuszne zdanie które gdzieś twardo postawi i przez to zawsze namiesza w swoim życiu. Ehh niesfornam jam :]
Ciężar wiosny mnie przytłacza: coś więcej by się chciało, KOGOŚ więcej, wypić wódkę w parku, móc regularnie dzwonić - zakochać się, zwariować.
To nic! Jeszcze dwa dni - później może coś się wydarzy - znowu się pośmiejemy, olejemy kilka zajęć i pierdolić system diet i regularnych brzuszków - znowu zjemy w MC-u :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz